Kilka dni przed zamknięciem granic z powodu pandemii udało mi się wyskoczyć na jeden z najpiękniejszych szczytów na Słowacji.
Już kilka razy na Wielkim Choczu byłem - zarówno zimą (Powrót na Wielkiego Chocza) jak i jesienią (Wielki Chocz). Za każdym razem był to świt, co oznaczało wstawanie w środku nocy i dramatyczną walkę z samym sobą. Tym razem pojechałem wyluzowany, nie śpiesząc się, w środku dnia aby oglądać z wierzchołka zachód słońca.
Zimowa wersja szlaku na szczyt Wielkiego Chocza
Zimowa wersja szlaku na szczyt Wielkiego ChoczaMimo, że się nie spieszyłem, na szczycie byłem na tyle wcześnie, że miałem jeszcze czas, żeby pobuszować po okolicy w poszukiwaniu ciekawych kadrów. Okazało się, że warto - całkiem ładny widok rozciąga się nie tylko z samego wierzchołka, ale również z północnej części podszczytowego plateau (wspaniały widok na Małą Fatrę).
Na wierzchołku warto rozejrzeć się w poszukiwaniu ładnych widoków
Wierzchołek Wielkiego Chocza od północy
Tatry z Wielkiego Chocza
Wielki Chocz
Wielki ChoczPlanowałem również wyjść na Małego Chocza, ale moje plany szybko zweryfikowało życie - na Małego Chocza nie prowadzi żaden szlak, co sprawiło, że metr od ścieżki zapadłem się w śnieg powyżej kolan. Jeszcze przez kilka minut walczyłem przedzierając się w kierunku wierzchołka, ale w pewnym momencie odwróciłem się i zobaczyłem jak niewiele udało mi się przetorować. Uznałem, że gra nie warta jest świeczki i cały spocony, dysząc jak parowóz, powlokłem się z powrotem na główny wierzchołek.
Mały Chocz za tle Niżnych Tatr
Mały Chocz
Panorama z wierzchołka
Wielki Chocz
Mała Fatra
W tle Mała Fatra, piękny widok na Wielki Rozsutec i Stoh
Stoh i Wielki RozsutecKolejne chwile odbyły się już zgodnie z planem, widoki jak zwykle piękne, a słońce pięknie zabarwiło śnieg dookoła na czerwono, niebiesko, fioletowo... na dół wróciłem oczywiście już w całkowitych ciemnościach.
Tuż przed zachodem słońca
Wielki Chocz
Wielki Chocz
Już po zachodzie
Widok na zachód: Mała i Wielka Fatra na horyzoncie